sobota, 22 października 2011

JOGA KUNDALINI

Kolejna rzecz, którą wszystkim chciałabym polecić - kundalini joga:))
W tym tygodniu opuściłam moje poniedziałkowe zajęcia jogi, więc postanowiłam pójść sobie gdzie indziej. Wybór padł na jogę kundalini - słyszałam o niej wcześniej, gdzieś tam kiedyś coś czytałam, więc postanowiłam się wybrać. Trzeba było jednak się bardziej przygotować, bo jak się okazało, jest to zupełnie nietypowa joga;)

Zaraz po wejściu do sali poczułam się trochę jak czarna owca, w obu znaczeniach - nie dość, że nie wiedziałam o co chodzi, to jeszcze jako jedyna byłam ubrana na ciemno, cała reszta - na biało;) Zajęcia zaczęły się kolejnym zaskoczeniem - aby pobudzić w sobie energię wszyscy zaczeli skakać i tańczyć - bardziej to przypominało koncert rockowy niż zajęcia jogi;) A potem było jeszcze lepiej:)

Zajęcia są naprawdę bardzo energetyczne i dynamiczne, ćwiczenia wykonywane są w bardzo szybkim tempie, w połączeniu z równie szybkimi, głębokimi i głośnymi wdechami i wydechami, co daje tak niesamowity zastrzyk energii i dobrego humoru, że w moim przypadku podziałało naprawdę uzależniająco, i to od pierwszego razu:) (zaraz po wyjściu sprawdziłam, kiedy będą następne zajęcia i, oczywiście, już na nich byłam;)

Połączcie sobie relaks i odstresowanie, które daje joga, z energią i zalewem endorfin po porządnym wysiłku fizycznym i dodajcie do tego maksymalne dotlenienie mózgu (ten świszczący oddech i okrzyki;) - może da to jakieś wyobrażenie, ale żeby się przekonać czym to jest naprawdę - trzeba samemu spróbować, i to raczej w grupie - sama próbowałam po zajęciach wykonać podobne ćwiczenia w domu - ale co z tego, jak nie byłam w stanie  przestać myśleć (i hamować się) o tym, że moje głośne wdechy i wydechy moi sąsiedzi nie skojarzą z uprawianiem jogi bynajmnej...;)

>> na zdjęciu okładka płyty Snatam Kaur - którą akurat tego dnia, kiedy wybrałam się na te zajęcia przypadkiem poleciła mi koleżanka - i, jak się później okazało, akurat ich muzyka była podkładem do mantr na tych zajęciach:))