sobota, 27 sierpnia 2011

KOSMETYKI MINERALNE

Jak się okazuje, jakimś cudem jeszcze uchowały się na tym świecie osoby, które nie słyszały o kosmetykach mineralnych - więc tym razem w dużym skrócie post na ten temat;)

Jeszcze do niedawna trzeba je było sprowadzać np. ze Stanów lub kupować po zawyżonych cenach na Allegro, na szczęście pojawiają się polscy dystrybutorzy, tacy jak kosmetyki-mineralne.com (sprawdzony - polecam), u którego można kupić moje ulubione Everyday Minerals, Lily Lolo, a ostatnio Hakuro Professional.

costasy.pl, oficjalny dystrybutor Lily Lolo pisze na swojej stronie:
Minerały to obecnie najbardziej pożądane naturalne składniki kosmetyków do makijażu twarzy. Czy jest lepszy sposób na makijaż, niż wykonany kosmetykami tak czystymi i delikatnymi, że praktycznie pielęgnują Twoją skórę? (...) Wykonane ze zmiażdżonych minerałów, wolne od ostrych chemikaliów, sztucznych barwinków oraz wypełniaczy, mineralne podkłady są nie tylko delikatne dla skóry, ale zawierają również tlenek cynku, który ma właściwości lecznicze – idealny dla cierpiących na trądzik, lub mających wrażliwą cerę.  Nie wymagają one żadnych dodatkowych rozświetlaczy, ponieważ podkłady mineralne nadadzą Ci naturalny i świeży wygląd, a Twoja cera będzie promienna i zdrowa.

Myślę, że ten opis w skrócie oddaje to, czym są wszystkie kosmetyki mineralne. Od siebie dodam jeszcze tylko, że żadna drogeryjna firma nie oferuje tylu różnych odcieni, co kosmetyki mineralne, w przypadku których można praktycznie idealnie dopasować odcień podkładu do swojej skóry - nawet jeśli nie znajdziemy swojego odcienia, z łatwością możemy zrobić sobie "mieszankę". Poza pudrami mamy oczywiście do dyspozycji chyba wszystkie pozostałe kosmetyki z kolorówki. Wszystkie naturalne, nie drażniące, podobno można w nich nawet spać. A, i jeszcze trzeba wspomnieć, że mają po prostu genialne i niedrogie pędzle!!!

Jeżeli ktoś ma ochotę na więcej, polecam świetnego bloga http://mineralnekosmetyki.blogspot.com/ - który jest prawdziwą kopalnią wiedzy głównie na ten temat. Blog naprawdę warty odwiedzin! Znaleźć tam można przykłady, testy, opisy (nawet konkursy od czasu do czasu) dotyczące wielu innych marek i kosmetyków, głównie kolorówki, ale również pielęgnacyjnych.

czwartek, 25 sierpnia 2011

SEZONOWE OWOCE I WARZYWA: SIERPIEŃ

Sierpień to oczywiście POMIDORY !!! Tylko w tym miesiącu nasze polskie pomidory, wyrośnięte na słońcu, mają tak wspaniały smak i aromat, że trzeba ich się najeść na cały rok na wszelkie możliwe sposoby, tak, żeby przez resztę roku mieć co wspominać jedząc pomidoropodobne namiastki z niewiadomo skąd..

Poza tym, oprócz innych smakowitości obecnych od poprzednich miesięcy, pojawiają się śliwki węgierki, jabłka papierówki, szaleństwo cukiniowych olbrzymów, kukurydza, gruszki, agrest, jeżyny, pierwsze winogrona, polskie morele i brzoskwinie, wiśnie i własnoręcznie robione ogórki małosolne, a jak dotrwają, to nawet kiszone - w końcu "sezon ogórkowy" mamy, jak by nie było..

środa, 24 sierpnia 2011

YOGA TODAY

Moje nowe ulubione źródło filmów do ćwiczeń w domu, tym razem do jogi: www.yogatoday.com

>> ćwiczenia na opadające, okrągłe barki - link

>> ćwiczenia na równowagę (moja pięta achillesowa) - link

>> ćwiczenia rozciągające na staw biodrowy (druga pięta;) - link

>> ćwiczenia na ramiona - link

... i jeszcze naprawdę wiele, wiele innych, również dla początkujących, na ich kanale you tube - link

niedziela, 21 sierpnia 2011

PLASTRY NA ZASKÓRNIKI

Przepis na plastry usuwające zaskórniki na zasadzie peel off:

>> mieszamy 1,5 łyżki stołowej mleka i 1 łyżkę żelatyny
>> podgrzewamy i mieszamy aż do uzyskania gładkiej konsystencji (jak się uda, można bez podgrzewania)
>> nakładamy na nos lub inne miejsca z zaskórnikami - najłatwiej za pomocą pędzla
>> po około 20 minutach, kiedy mazidło zaschnie - usuwamy odrywając - tak jak każdą maseczkę peel off
>>oczyszczamy skórę na koniec tonikiem

PEELING SODĄ

Przepis na świetny peeling ze zwykłej sody do pieczenia:

>> 2 łyżeczki sody mieszamy z małą ilością ciepłej wody - tylko tyle, ile potrzeba do wytworzenia kremowej pasty
>> otrzymaną pastę wmasowujemy okrężnymi ruchami w skórę przez około 3 minuty i zmywamy:)

sobota, 6 sierpnia 2011

HERBATY ARIZONA

W sam raz na lato pojawiła się wreszcie w Polsce, na razie w sieci Piotra i Pawła (pewnie w Almie też już będzie) najlepsza butelkowana, zdrowa herbata, jaką kiedykolwiek piłam! - zielona lub biała do wyboru z różnymi dodatkami. Koniecznie trzeba ją spróbować - nawet jeżeli ktoś nie przepada za zieloną herbatą w ogóle - ostatnio poczęstowałam nią osobę, zarzekającą się, że nie znosi smaku zielonej herbaty i w efekcie zaraz po pierwszym łyku planowała wycieczkę do Piotra i Pawła po herbatki dla siebie:))

Poza tym, jeśli ktoś, tak jak ja, ma słabość do łądnych opakowań, to musi ją kupić nawet ze względu na samą butelkę:))

piątek, 5 sierpnia 2011

OLEJ LNIANY, SIEMIĘ LNIANE - PIĘKNA SKÓRA i WŁOSY, A W BONUSIE DOBRY HUMOR

Olej lniany tłoczony na zimno nie na darmo jest składnikiem większości zdrowych diet - jest to zdecydowanie najzdrowszy tłuszcz, jaki mamy do dyspozycji, zawierający najlepsze proporcje kwasów tłuszczowych omega 3 i 6.

Świetnie działa na komórki nerwowe, wspomaga leczenie depresji , poprawia pamięć oraz koncentrację, a także leczy wiele chorób przewlekłych układu nerwowego. Obniża poziom złego cholesterolu, zapobiega chorobom serca, łagodzi wahania cukru, wpływa na wzrost gęstości kości - zapobiega osteoporozie, oprócz tego zapobiega jaskrze, hemoroidom, chorobom jelit i jest jednym z najważniejszych składników diet antyrakowych, takich jak dr Budwig czy dr Gersona.

Osoby zdrowe wprowadzając go do codziennej diety na pewno zauważą znakomity wpływ oleju na wygląd skóry i włosów. Olej, podobnie jak zmielone siemię, może być tu stosowany zarówno zewnętrznie jak i zewnętrznie. Nienasycone kwasy tłuszczowe wpływają na funkcjonowanie membran i przestrzeni międzykomórkowych, zapobiegają utracie wody przez warstwy zewnętrzne skóry i dzięki czemu skóra jest dobrze nawilżona, poprawiają też krążenie  miejscowe, a tym samym odżywienie i natlenienie tkanek. Olej ponadto znakomicie regeneruje skórę i przez to opóźnia starzenie, a także leczy oparzenia, alergie, łuszcycę, czyraki, trądzik, etc. Jeśli chodzi o włosy - nadaje sprężystość i połysk, zapobiega łysieniu. Pobudza też porost rzęs - co mi w połaczeniu z faktem zapobiegania jaskrze nieodparcie przywodzi na myśl skojarzenia z Lastisse - ale to dopiero trzeba by było sprawdzić i porównać.

OLEJ Z WIESIOŁKA - ZASKÓRNIKI

Kolejne świetne zastosowanie olejków, o którym się przekonałam ostatnio, to "rozpuszczanie" zaskórników - olej wmasowany w skórę miesza się i rozpuszcza łój w zaskórniku (brzmi nieciekawie, ale działa dobrze) - potem wystarczy cały tłuszcz po prostu zmyć ze skóry.

Uwaga - działa bardzo dobrze, ale tylko na zaskórniki wyglądające jak czarne kropki, czyli na powierzchni skóry - te "zaczopowane" głębiej w moim przypadku zatyka jeszcze bardziej!

Do takiego oczyszczania nadają się bardzo dobrze opisane niżej olejki rycynowy i kokosowy, najlepsze działanie jednak wykazuje olejek z wiesiołka, który ze względu na swoje specyficzne właściwości jest stosowany w leczeniu takich przyjemności jak łupież, trądzik, łuszcząca i atopowa skóra.

Olejek z wisiołka działa bakteriostatycznie - przywraca zaburzoną równowagę fizjologiczną skóry, niszczy szkodliwe bakterie i grzyby, ale nie wyjaławia skóry, dzięki czemu łatwiej zwalcza wszelkiego rodzaju infekcje, stany zapalne, podrażnienia i alergie. 

Może być w tym celu stosowany zarówno od wewnątrz, jak i zewnętrznie.

OLEJ RYCYNOWY - WŁOSY I RZĘSY

Olejek rycynowy ma tyle zastosowań, że można by było na ten temat niezłą książkę napisać:)

Bardziej jednak się chyba większości osób kojarzy z leczeniem różnych dolegliwości niż z pielęgnacją ciała, a pod tym względem jest również rewelacyjny.

Świetnie oczyszcza i detoksyfikuje skórę, zwłaszcza jeśli wmasuje się go w ciało przed sauną albo gorącym prysznicem.

Najszybciej jego rewelacyjne działanie można zauważyć na paznokciach i włosach - natychmiastowo nadaje piękny połysk:) Poza tym pogrubia i wzmacnia rzęsy:)

Przepisy:

Maseczki na włosy:

>> mieszamy: 1/4 filiżanki oleju rycynowego, 1/4 oleju kokosowego, dodajemy 2-3 krople wit. A i żółtko (ja robię bez żółtka) - mieszamy, nakładamy na włosy, po 2-3 godzinach zmywamy.

>> wieczorem mieszamy: 1 łyżeczkę oliwy i 1 łyżeczkę oleju rycynowego, podgrzewamy w mikrofali albo w kąpieli wodnej, wmasowujemy w skórę głowy i zmywamy na drugi dzień rano

- maseczki likwidują łupież i pobudzają porost włosów, zapobiegają ich wypadaniu

Maseczka na rzęsy:

>> nakładamy, najłatwiej szczoteczką od zużytej maskary, olejek rycynowy na rzęsy i brwi i na miejsca, z których wyrastają - zmywamy rano - maseczka pobudza porost włosków

>> używamy zamiast płynu do demakijażu oczu, zmywamy np. mydłem, lub innym specyfikiem do mycia twarzy - usunie rozpuszczony w tłuszczu kosmetyk, natomiast z olejem całkowicie sobie nie poradzi - i dobrze, bo zadziała na rzęsy jak wzmacniający krem:)

OLEJ KOKOSOWY - WŁOSY I RZĘSY

Olejek kokosowy przypomina nieco konsystencją masło karite, przed użyciem najlepiej rozgrzać w dłoniach - łatwo i szybko się rozpuści.

Pachnie rewelacyjnie:) wspaniale natłuszcza skórę, można go stosować zamiast balsamu, bardzo dobrze radzi sobie z wysuszonymi piętami i łokciami:)
Nie jest tak ciężki jak olej rycynowy, działanie pielęgnacyjne włosów i rzęs ma podobne, ale stosuje się go znacznie przyjemniej:)


włosy:

>> 1/4 filiżanki oliwy mieszamy z 1/4 filiżanki oleju kokosowego - podgrzewamy, nakładamy na włosy na 30 min. i zmywamy - maseczka pielęgnuje, wzmacnia włosy i nadaje im piękny połysk

>> maseczka z olejem rycynowym, opisana w poście powyżej

rzęsy:

>> łyżeczkę oleju kokosowego mieszamy z łyżeczką olej rycynowego i dwiema łyżeczkami wazeliny i nakładamy za pomocą szczoteczki od zużytej maskary na noc - maseczka odżywia, zagęszcza, zapobiega łamaniu się i wypadaniu rzęs

>> jako środek do demakijażu - używamy w taki sam sposób jak olejek rycynowy

czwartek, 4 sierpnia 2011

SZCZOTKOWANIE CIAŁA - WĘZŁY LIMFATYCZNE !!!

W poście witarianizm II pisałam o tym, że pozbyłam się prawie w 100% cellulitu - na pewno jest to zasługą kilku rzeczy. Jedną jest zmiana diety, kolejną kilka masaży nowym nabytkiem mojej mamy, który polecam (link) (mama mieszka jakieś 200 km ode mnie, więc to naprawdę było tylko kilka masaży), ale najbardziej zadziałało chyba regularne szczotkowanie się co rano moją nową metodą.

Zupełnym przypadkiem trafiłam na artykuł na temat drenażu limfatycznego - jest to metoda masażu wykonywana przez specjalistę, w której szczególną uwagę zwraca się na pobudzenie przepływu limfy.
Metoda ta jest oczywiście znacznie bardziej rozbudowana niż moja - ja do swojego szczotkowania przeniosłam jeden istotny i w sumie logiczny element, który jednak wcześniej nie wpadł mi do głowy:

>> żeby limfa mogła swobodnie przepływać, trzeba się najpierw zająć węzłami chłonnymi!

Wygląda to tak, że zaczynamy szczotkowanie od węzłów chłonnych, które, upraszczając, znajdują się w "zagłębieniach" stawów, czyli w pachwinach, pod kolanami, łokciami, również na szyi, etc.
Dopiero po tym szczotkujemy ciało tak jak zwykle, czyli od "końcówek" do środka;) (opis), jednak zatrzymując się na nieco dłużej ponownie przy węzłach, można je na koniec szczotkowania kolejny raz jeszcze poszczotkować. Muszę przyznać, że dotychczas zupełnie pomijałam te miejsca, skupiając się przede wszystkim na szczotkowaniu miejsc, w których może odkładać się tłuszcz. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się szczotkować pod pachami;))

Efekt jest odczuwalny natychmiast - za pierwszym razem dostałam nawet gęsiej skórki.

Co więcej, biorąc prysznic po  szczotkowaniu, pomyślałam, że skoro podczas szczotkowania tych miejsc następuje takie natyczmiastowe orzeźwienie, na pewno świetny efekt da również dokładne polanie ich zimną wodą pod koniec prysznica . Zawsze latem kończę prysznic strumieniem zimnej wody, ale w tym momencie najczęściej już tylko stoję pod prysznicem, więc większość węzłów jest poukrywana, z wyjątkiem tych na szyi, której polewanie sprawia wyjątkową przyjemność i wyjątkowo orzeźwia.
Nie będę tu za wiele opisywać, tego trzeba po prostu samemu spróbować i zobaczyć różnicę - moim zdaniem efekt jest niesamowity - od pierwszego razu powtarzam go już teraz za każdym razem, kiedy biorę prysznic!

WITARIANIZM CZ. II

Wczoraj dostałam o.p.r. za blogowe zaległości - więc nadrabiam;)
Na początek podsumowanie pierwszych trzech tygodni zmieniania diety. Sama lubię czytać takie opisy u innych, bardzo mi pomagają i motywują - może więc mój też się komuś przyda:)

Przez ostatnie trzy tygodnie prowadzę detoks taki jak zwykle (opisywany przeze mnie w detoksowych postach), z tą różnicą, że w trzecim tygodniu wychodziłam już z detoksu i jadłam np. nabiał czy ekologiczny chleb, a teraz w dalszym ciągu kontynuuję detoks. Rożnica jest jeszcze taka, że wcześniej nie zwracałam uwagi na to, czy jem posiłki surowe, czy gotowane i w efekcie przeważały gotowane warzywa, które bardzo lubię. Tym razem około 80 % mojego jedzenia jest surowe.

EFEKTY: