czwartek, 4 sierpnia 2011

WITARIANIZM CZ. II

Wczoraj dostałam o.p.r. za blogowe zaległości - więc nadrabiam;)
Na początek podsumowanie pierwszych trzech tygodni zmieniania diety. Sama lubię czytać takie opisy u innych, bardzo mi pomagają i motywują - może więc mój też się komuś przyda:)

Przez ostatnie trzy tygodnie prowadzę detoks taki jak zwykle (opisywany przeze mnie w detoksowych postach), z tą różnicą, że w trzecim tygodniu wychodziłam już z detoksu i jadłam np. nabiał czy ekologiczny chleb, a teraz w dalszym ciągu kontynuuję detoks. Rożnica jest jeszcze taka, że wcześniej nie zwracałam uwagi na to, czy jem posiłki surowe, czy gotowane i w efekcie przeważały gotowane warzywa, które bardzo lubię. Tym razem około 80 % mojego jedzenia jest surowe.

EFEKTY:

Efekty jeszcze parę dni temu były takie jak zwykle, tzn. ładniejsza skóra, znikające wypryski, płaski brzuch, więcej energii, etc.
BYŁY - bo zdaje się, że organizm zaczął się teraz oczyszczać z "głębszych pokładów" i mam problem z wypryskami, muszę znacznie częściej oczyszczać skórę i naprawdę o nią pod tym względem dbać, a mimo tego i tak co jakiś czas mi coś wyskakuje. Zaczynam na serio zastanawiać się nad oczyszczaniem jelit (tak, tak kolonoterapia, ew. irygacja), bo chociaż brzmi to dla mnie wciąż dosyć hard core'owo, to dużo ostatnio się na ten temat naczytałam i jeśli dłuższy detoks będzie się wiązał z większymi nieprzyjemnościami, to pewnie się zdecyduję.

Skoro już piszę o tego rodzaju przyjemnościach, to kolejny efekt, który mi się średnio podoba, ale na pewno zachęci osoby borykające się z zaparciami - trzeba się przygotować na czestsze wizyty w toalecie. W moim przypadku jest to nawet po pięć razy dziennie. Gdyby nie to, że od jakiegoś czasu zaczęłam pracować jako freelancer, chyba nie dałabym rady.. Ale ja nigdy nie miałam zaparć, raczej odwrotny problem, ale wiem że wiele osób się z tym męczy i tym osobom na pewno taka dieta by pomogła. Ja niestety coś tu muszę zmodyfikować, niestety trudno znaleźć informacje na ten temat, chyba jestem w zdecydowanej mniejszości;)

Kolejny efekt jest taki, że zniknął mi cellulitis! Faktem jest, że nie był duży, bo staram się go zwalczać w zarodku, ale w ciągu ostatniego miesiąca zniknął prawie całkowicie. Na pewno oprócz detoksu duże znaczenie miało jedno z moich nowych odkryć, które osobno opiszę, czyli moja nowa metoda szczotkowania ciała z większym naciskiem na węzły limfatyczne (opis).

Energia + dobry humor - zdecydowana, odczuwalna poprawa - nie muszę pić kawy, nie czuję jej potrzeby, nawet podczas ostatnich deszczowych dni dałam radę się bez niej obyć, co w normalnych warunkach byłoby nie do przejścia.

Kolejny zaskakujący dla mnie efekt: co jakiś czas dopada mnie mega ochota na coś słodkiego - coś, co wcześniej znałam tylko z relacji innych osób. Myślę, że to przyzwyczajenie organizmu do prostych węglowadanów, więc mam na takie okazje ekologiczne sezamiki i hałwę. Trudno, lepsze to niż powstrzymywanie się za wszelką cenę, po to by w końcu nie wytrzymać i pobiec do sklepu po ulubione batoniki.

Kolejna rzecz - raz "zgrzeszyłam" i pożarłam kajzerkę z żółtym serem - kocham żółty ser i kocham pszenne bułeczki, ostatnio zaczęłam nawet z wielką tęsknotą wąchać świeże bułeczki, którymi bezwstydnie i bez jakiegokolwiek współczucia dla mnie obżerał się mój chłopak. No i w końcu nie wytrzymałam i którejś nocy zrobiłam włamanie do jego bułek i sera. I, co najdziwniejsze - wcale mi to niesmakowało! Potęga autosugestii ??? Nigdy nie byłam w tym szczególnie dobra, ale jakoś nie mogę uwierzyć w to, że nagle przestałam lubić bułki i ser.. zagadka..

Znalazłam jednak radę dla przechodzących na witarianizm, żeby raz w tygodniu pozwalać sobie na początku na jedzenie wszystkiego - podobno większość osób dostrzega wtedy na tyle dużą różnicę w swoim samopoczuciu, że bardzo szybko im się odechciewa innego jedzenia i w ten prosty sposób znikają pokusy. Ale sprawiają to raczej efekty niezdrowego jedzenia, pewnie w trakcie obżarstwa samopoczucie mają bardzo dobre;)) Mi apetyt na bułki jednak skutecznie przeszedł, jeżeli to tylko autosugestia - nie mam nic przeciwko niej:)

Zobaczymy, co będzie dalej..

PLANY NA NASTĘPNY ETAP ZMIANY DIETY:

>> Przeczytałam ostatnio, że najzdrowszą opcją raw food jest właśnie jedzenie około 80% surowizny, więc chyba na razie przy tym pozostanę , ale mam zamiar wykorzystać to 20% na  posiłki przygotowane wg. diety Gersona lub pasty Budwig.