czwartek, 26 maja 2011

WITARIANIZM - SUROWA DIETA


Dzisiaj robiąc sobie przerwę od pracy odkryłam przypadkiem bardzo interesujący blog o witarianiźmie, czyli jedzeniu wyłącznie surowych produktów, a co za tym idzie - głównie warzyw i owoców (ale nie tylko!)
oto adres:http://surowadieta.blogspot.com/search/label/witarianizm

Witarianizm ("raw food") już od jakiegoś czasu za mną "chodzi", ale nie wiem czy dałabym radę 100% wcielić go w życie - za bardzo kocham jedzenie, a gotowanie mnie odpręża podobnie jak pisanie blogów (i nawet równie często to robię - czasem zdarzy się miesiąc przerwy;)
Argumenty przemawiające za surowym jedzeniem brzmią jednak wyjątkowo sensownie i zachęcająco, więc może spróbuję chociaż częściowo?

Surowe jedzenie, czy też "żywe jedzenie", jest nie tylko o wiele bogatsze w składniki odżywcze, witaminy, sole mineralne, antyoksydanty, etc., ale zawiera również enzymy, które giną w wysokiej temperaturze. Nie zawiera za to szkodliwych substancji, które powstają w trakcie obróbki termicznej. Jest też łatwiej trawione i nie zalega w jelitach. Dieta ta działa też jak detoks i daje takie same efekty.

Co ciekawe, po zjedzeniu ugotowanego pożywienia, rośnie we krwi poziom białych krwinek - podobnie jak w przypadku infekcji czy zatrucia. Po zjedzeniu surowego jedzenia nie ma tego efektu. Dobrym argumentem jest też to, że jesteśmy jedynym gatunkiem, który zaczął się odżywiać gotowanym jedzeniem.

Poniżej zamieszczam link do dwóch części filmiku autorki bloga, w którym fajnie opowiada o witarianiźmie (na blogu zresztą też):
http://www.youtube.com/watch?v=fN8BAW8Lv3c&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=m4z9rhKXpFo&feature=player_embedded 

i do jednego z bardziej skomplikowanych przepisów, ale tak zachęcającego, że przy najbliższej okazji na pewno wypróbuję - lasagna na surowo - jak na zdjęciu u góry:
http://www.youtube.com/watch?v=T7TVGVXeqns

mniam...za pracę już się chyba dzisiaj nie wezmę....